Prof. Rafał Ohme, ekspert w dziedzinie emocji i neuronauki konsumenckiej, mówi tak „są cztery ważne rzeczy, które możesz dać dziecku jako rodzic: przytulaj, nie kłóć się przy nim, chwal i… ucz języków.” Jeżeli dziecko uczy się angielskiego wcześnie, fundujesz mu podróż w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych, jeśli nauka przyjdzie zbyt późno – nadal ma szanse „dolecieć do celu” i płynnie mówić, ale wysiłek włożony w komunikację będzie dużo większy.
Elementy dwujęzyczności wprowadzone w codzienne rutyny w żłobku lub przedszkolu pozwolą oswajać się z językiem i osiągnąć sprawność bilingwalną w przyszłości.
Dlaczego to ważne? Badania dowodzą, że dzieci otoczone brzmieniem drugiego języka od najmłodszych lat:
- kształcą umiejętność patrzenia na rzeczy z różnych perspektyw,
- uczą się szybciej abstrakcyjnego myślenia,
- sprawnie przyswajają i analizują złożone informacje, co przekłada się na wiedzę o świecie i potencjalnie lepsze wyniki w nauce,
- wykazują się elastycznością w działaniu.
Czyż to nie atrakcyjny kapitał?
Ohme twierdzi, że angielski to obecnie „must have”, hiszpański to drugi język, który trzeba znać, bo za kilka lat cała Ameryka będzie mówić właśnie po hiszpańsku. A jeśli chcesz ułatwić dziecku start w życie zawodowe (tak, tak – czas mija szybciej niż myślisz) zapisz je na lekcje chińskiego już w podstawówce.
Programy dwujęzyczności w żłobku lub przedszkolu powoli zaczynają być normą. Jak sprawdzić, czy dany program będzie przyjazny i skuteczny?
Metody nauczania powinny być aktywne
Dzieci naturalnie uczą się w trakcie aktywności. Angażowanie ciała, wzroku, słuchu i dotyku to podstawa. Istotnym elementem procesu uczenia się jest pamięć, której zasoby najłatwiej powiększać dzięki włączaniu w proces uczenia i zapamiętywania jak najwięcej zmysłów. Ruch i stymulacja zmysłów sprawiają, że nauka jest bardziej efektywna – tzw. ,,proces przez ręce do głowy’’. W sieci Kraina Odkrywcy czerpiemy inspirację z metody Total Physical Response (reagowanie całym ciałem) – pokazywanie angielskich poleceń lub słów.
Nauka najlepiej jeśli odbywa się przy okazji
W czasie zabawy dzieci opanowują język ,,bezwiednie’’. Przez wiele pierwszych tygodni nie są jeszcze w stanie używać języka aktywnie, jako środka komunikacji. Mimo to, należy pokazywać im, że ten obcobrzmiący język służy do przekazywania istotnych informacji, najpierw bardzo krótkich, jednowyrazowych, potem coraz bardziej złożonych. Wzorem i inspiracją do nauczania języka obcego powinno być to, w jaki sposób dzieci uczą się języka ojczystego.
Wykorzystanie kontekstu sytuacyjnego ułatwia przyswajanie
Dobór słów powinien być oparty o kontekst sytuacji, w której aktualnie znajdujemy się z dzieckiem. Nauka będzie odbywała się wtedy w myśl wartości takich jak: swoboda, naturalność, przyjemność.
Jak to robimy w placówkach Krainy Odkrywcy? Kiedy wychodzimy na spacer, do ogrodu staramy się „miksować” język polski i angielski mówiąc o roślinach, które tam spotkamy, o pogodzie, wypowiadając polecenia, które standardowo w takich okolicznościach kierujemy do dzieci.
W wykładzie, który można obejrzeć na YouTube, prof. Ohme pokazuje ciekawe dane: w języku angielskim jest 540 000 słów – 5 razy więcej niż w czasach Szekspira. Look at niebo wypowiadane do spacerujących Maluchów brzmi dziwnie? Być może, jednak ma to sens.